poniedziałek, 20 lipca 2009

Alfabet - nowa przygoda

Po dzisiejszych zajęciach jestem zmęczony. Zaraz wybieram się na ćwiczenie opowiadania z koleżankami z grupy, ale jeszcze postanowiłem napisać o dwóch problemach na lektoracie.

Pierwszym problemem jest alfabet (palcówka). Chyba od drugiego dnia kursu pytałem, kiedy będzie wprowadzony alfabet i zawsze dostawałem odpowiedź, że później... Według planu widniejącego w naszym podręczniku, alfabet miał być wprowadzony już na drugich zajęciach. To miałoby sens. Bez alfabetu, nie znając SignWriting, nie byłem w stanie zapisywać sobie, jak migać znaki. Wiele kształtów dłoni w znakach jest albo którąś z liter, albo lekko zmienioną jej wersją (czasami niektóre cyfry).

W obliczu braku alfabetu zacząłem agitować kolegów z grupy oraz lektorów, żeby nagrali nam znaki, które wprowadzają, w formacie video, tak żebyśmy mogli powtarzać na komputerze w domu. W końcu dostaliśmy płytkę ze znakami w sobotę, pod koniec pierwszego tygodnia. Płytka przydała się bardzo - byłem w stanie powtórzyć sobie wszystkie znaki. Wcześniej niektórych uczyłem się w niewłaściwej wersji - źle zapamiętałem (niektóre znaki pokazywane są tylko 2-3 razy - o czym niżej) i choć ćwiczyłem w domu, ćwiczyłem nieprawidłową wersję. Na szczęście spotykamy się z kolegami z grupy, ale to nie jest idealne rozwiązanie, bo ja osobiście nie mam urlopu na czas LSPJM i niektóre popołudnia muszę spędzić w pracy, a poza tym niekoniecznie wszyscy ludzie z grupy zapamiętują odpowiednio. Przed pojawieniem się filmików zapisywałem znaki, korzystając z rysunków sylwetki (ciała) lub twarzy, zaznaczałem ruch strzałkami, a kształt dłoni zapisywałem na podstawie kształtów dłoni w ASL, ewentualnie dodając informacje o różnicach.

Dzisiaj wprowadzono alfabet, po czym spędziliśmy połowę zajęć na literowaniu. Nie szło mi tak źle, ponieważ już wcześniej podłapałem parę liter ze skrótów (ale niektórych znaków, jak TAK, nie uczyłem się z założenia, nie mogąc być pewnym, jak się je miga, bez znajomości alfabetu), jest kilka liter podobnych do ASL, a poza tym samo ćwiczenie palcowania w ASL pomogło mi "przestawić się" na PJM. Pomimo tego jednak było mi ciężko, a ćwiczeń było baaaaaardzo dużo. Połowa grupy miga SJM, więc tę palcówkę mogłaby robić przez sen. Druga połowa zobaczyła alfabet przez 10 minut i już miała ćwiczyć palcowanie. Czułem się, jakbym zapomniał przygotować się na ważny egzamin, który zapowiedziano już długo wcześniej - połowa grupy miga jak kolibry (no, przesadzam tu trochę, ale niektóre osoby są naprawdę bardzo płynne), druga połowa w sumie nie do końca wie, o co chodzi. O wiele lepiej byłoby wprowadzić ten alfabet tydzień wcześniej - krótkim wprowadzeniem, na przykład półgodzinnym - nauka liter i proste ćwiczenia na prostych słowach (tu były ćwiczenia na jakichkolwiek słowach - np. ŁĄKA ale też GUBAŁÓWKA itp) - a następnie kazać uczniom poćwiczyć codziennie w domu i zrobić takie zajęcia, jak dzisiaj (dużo ćwiczeń palcowania, skróty w PJM) dopiero po tygodniu. Wtedy to miałoby większy sens i więcej bym z tego wyniósł.

Drugą sprawą - i drugim źródłem mego nie tak dobrego samopoczucia po dzisiejszych zajęciach - jest problem polegający na tym, że wprowadza nam się dużą ilość znaków (które wszystkie pamiętam i migam raczej dobrze), jednak bardzo rzadko wprowadza się je w zdaniu (prawie nigdy). Dzisiejsze zajęcia były drugimi z rzędu, na których mieliśmy sprawdzian (taki z oddawaniem kartek do poprawy) z tłumaczenia zdań w PJM na J.POL. Chociaż ja znam te wszystkie znaki, to ze zdaniami tak naprawdę mam kontakt dopiero na tych sprawdzianach (pomijając miganie lekcyjne, typu "Proszę zamigaj to raz jeszcze").

Osobiście w nauce języków obcych stosunkowo łatwo przychodzi mi z poprawne wyrażanie się za pomocą nowo poznanych słów, ale zawsze nauka rozumienia innych przychodzi mi wolniej (choć zostaje na długo). Tutaj problem jest dla mnie większy - nigdy nie widziałem tych znaków w zdaniach, w kontekście. Widząc zdanie, mam intuicyjnie chęć zagapić się na nie, poczekać, aż je zrozumiem - bez tłumaczenia na J.Pol. Na sprawdzianach muszę tłumaczyć znaki w głowie na J.Pol., bo musimy od razu szybko wszystko przetłumaczyć na polski. Wcześniej widzieliśmy setki zdań, ale były to zdania migane przez uczniów - przygotowywane przez nas dialogi, opowiadania. Zwykle w tych zdaniach są jakieś błędy, nie ma mimiki (albo jest jej mało), co chwilę lektor poprawia. To zupełnie inna sprawa, niż obserwowanie prawdziwego zdania w PJM. Żal mi, że mi źle idą te tłumaczenia, bo chciałbym "wejść" w ten język i to samo pokazać lektorom - że szanuję ich pracę, lubię język, chcę się więcej uczyć, itp. Tłumaczenia te niestety idą mi jednak źle - dzisiaj jednego zdania nie zrozumiałem na przykład w ogóle.

To wprowadzanie znaków bez kontekstu to tak naprawdę duży problem - znam na przykład znak "GO" (ręka litera C, wskazujemy na osobę, do której się znak odnosi, "rysujemy" w powietrzu kształt / znak "osoba / tożsamość") - ale co mi z tego przyjdzie, skoro nie mam zielonego pojęcia, co to za znak i jak się go używa. Jedyne co wiem, to to, że glos odpowiadający temu znakowi to polskie słowo "go". Ja wiem, jak się używa tego polskiego słowa, ale co ze znakiem? Podobny problem pojawia się w przypadku ok. 30% znaków - nie ma pokazania ich w kontekście, wytłumaczenia.

Efektem tego może być to, że ludzie migający SJM będą tworzyli Pidgin - będą układać zdania ze znakami na podstawie tego, jak w języku polskim używa się słów, które w zapisie PJM glosami zastosowano dla danego znaku. To proces powszechny wśród uczących się języka obcego - moi uczniowie ucząc się angielskiego też brali słowa angielskie i układali je w zdania na podstawie tego, jakie tłumaczenie tych angielskich słów na polski znaleźli w słowniku. Ale temu należy przeciwdziałać. Jeśli nie pokażemy znaków w kontekście, uczniowie nie będą tak naprawdę wiedzieli, jak ich używać i nie będą wyrabiać w sobie głębokiego, intuicyjnego rozumienia gramatyki PJM, zamiast tego próbując w głowie tłumaczyć zdania polskie za pomocą znaki PJM. Prawdą jest, że znamy niewiele znaków, więc trudno ułożyć przykładowe zdania na postawie znaków, które znamy... ale przykładowe zdania wcale nie muszą się z nich składać! Ważne, by pokazać znak w kontekście zdania, a nieznane znaki, które zdanie zawiera, można przetłumaczyć - zapisac glosami, albo nawet przetłumaczyć na J.Pol. - nic się nie stanie, wiedza nasza się zwiększy :) Porozmawiam o tym z lektorami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz