sobota, 18 lipca 2009

Letnia szkoła PJM - pierwszy wpis

Właśnie jestem po pierwszym tygodniu Letniej Szkoły PJM w Krakowie! Mam ochotę leżeć bez ruchu - cały tydzień zajęty miałem po brzegi. Było męcząco, ale bardzo fajnie. Pierwsze wpisy na temat LSPJM zaczynam dopiero po pierwszym tygodniu, kiedy mam już jakiś większy ogląd.

Szkoła przerosła moje oczekiwania. Języka migowego uczyłem się wcześniej tylko z internetu i był to ASL. Nie chodziłem też nigdy wcześniej na intensywne kursy językowe, więc nie mogłem sobie wyobrazić, jak to może wyglądać. A dla mnie wygląda to trochę tak, jakbym zaczął jakieś intensywne studia dzienne - 6 godzin zajęć dziennie przez 6 dni w tygodniu, potem obiad, potem wracam na chwilę do domu (większość uczniów LSPJM mieszka w akademiku, ja w swoim mieszkaniu w Krakowie), sprawdzam maile, leżę godzinę bez ruchu i idę spotkać się z kolegami i koleżankami z gruby, żeby powtarzać znaki i pogadać o PJM, kulturze Głuchych (KG) i innych ciekawych sprawach :) Po powrocie (zwykle po 23) ćwiczę miganie przed lustrem, idę spać. Rano ćwiczę znaki w tramwaju jadąc na zajęcia. Chociaż nie do końca jestem zanurzony w KG, na pewno można powiedzieć, że udział w LSPJM oznacza dla mnie zanurzenie w PJM i Deaf Issues :D Bardzo mi się to podoba.

Będę sukcesywnie opisywał zarówno wrażenia z ostatniego tygodnia, jak i z przyszłych doświadczeń w LSPJM, oraz własne odczucia i przemyślenia co do tej całej imprezy, poznawania języka i początków poznawania polskiej KG. Na początku mówiono, że ta szkoła to stosunkowo ważna część historii KG w Polsce (a przynajmniej historii PJM). Czy chodzi o to, że pierwszy raz tak dużo ludzi naraz uczy się PJM? Wiem, że wcześniej były lektoraty tego języka (na przykład w Warszawie). Jakkolwiek to w istocie się przedstawia, zdecydowałem się szczegółowo opisać swoje doświadczenia, bo taka relacja może jakoś pomóc w organizacji przyszłych kursów PJM, a także zainteresować innych jego nauką.

Jedna z moich koleżanek z grupy stwierdziła, że chociaż nie migam, nie znam SJM, nie przebywam często z Głuchymi i nie znam dobrze ich kultury, to jednak nie jestem "czysty". Chodziło jej o to, że nie przyszedłem do LSPJM bez żadnej wiedzy o PJM ani o środowisku Głuchych i Deaf Issues - i to prawda. Mam wykształcenie filologiczne, z naciskiem na językoznawstwo (kognitywne), duże doświadczenie w nauczaniu języka obcego, rekrutacji, szkoleniu i organizacji pracy nauczycieli, doświadczenie w kontakcie z innymi kulturami (od 3. roku życia mieszkałem na Śląsku, musiałem się zaadoptować do nowej kultury - poza tym od lat rozwijam w sobie rozumienie kultury amerykańskiej) - i to wszystko zmienia moje podejście do uczenia się języka obcego i tego, jak odbieram nasze zajęcia.

Ponadto jednak od lat interesowała mnie KG, chociaż nie była to jakaś duża pasja. Kiedy byłem mały, bardzo mnie ciekawiło to, że ludzie migają, że są ludzie słyszący, niedosłyszący, słabosłyszący i głusi, że w telewizji siedzi pan w okienku i miga. Poza tym pociągała mnie kultura amerykańska (szczególnie to, że kryje się w niej różnorodność i otwartość umysłowa) - oglądałem filmy i seriale amerykańskie, a tam częściej niż w dziełach polskich widać KG - i to taką prawdziwą KG, a nie historie typu "biedny niepełnosprawny niesłyszący jest przez nas traktowany dobrze" ;) No ale, jak mówiłem, sprawy KG nie interesowały mnie bardziej, niż inne ciekawe aspekty życia i kultury ludzkiej (w sumie wszystkie są dla mnie ciekawe, bo da się na nie ciekawie spojrzeć ;)).

Większe zainteresowanie KG pojawiło się u mnie dopiero na studiach, kiedy zacząłem poznawać teorie językoznawcze. Wtedy przypomniałem sobie o istnieniu Głuchych i języków migowych i poczytałem trochę na ten temat (głównie na temat ASL), nauczyłem się paru znaków ASL i tyle. Moje zainteresowanie KG i językami migowymi przypominało mi się od czasu do czasu. KG w Polsce zacząłem interesować się dopiero niedawno, dzięki dyskusjom z Głuchą znajomą internetową. Moje rozumienie Deaf Issues i kwestii związanych z językami migowymi wyrosło na gruncie poznawania sytuacji w USA, także nie uświadamiałem sobie stopnia zacofania i ciemnoty w zakresie podejścia do KG i naturalnego języka migowego w Polsce. Szybko zacząłem być mesjaszem polskiej KG wśród rodziny i znajomych :D Opowiadałem wszystkim o różnicach pomiędzy naturalnym językiem migowym - PJM i sztucznym kodem znaków - SJM, oraz o tym, jak okropnie dyskryminacja PJM i jego użytkowników ukraca wolności osobiste ludzi Głuchych i jak katastrofalne skutki psychologiczne i poznawcze wyrządza uniemożliwienie dzieciom wyrastania w środowisku, gdzie byłyby otoczone językiem naturalnym, tak by mogła nastąpić jego akwizycja (nieświadome przyswojenie). Poczytałem trochę artykułów na temat PJM, a poza tym zacząłem uczyć się ASL z internetu - niekoniecznie bezpośrednio w związku ze wzrostem mojej świadomości dotyczącej polskiej KG i PJM, ale bardziej w związku z oglądaniem ostatnich 2 sezonów serialu "The L-Word", gdzie jedną z głównych postaci gra chyba najbardziej znana Głucha aktorka, Marlee Maitlin, i gdzie ASL pojawiał się bardzo często (tak naprawdę był to często Pidgin Sign English, ale przynajmniej znaki były takie same). Nauczyłem się jakichś 300 znaków z internetu (jest dużo świetnych darmowych stron, na przykład Signing Savvy).

Po pewnym czasie wpadłem na to, że pomimo iż interesuje mnie ASL i amerykańska KG, mogę również nauczyć się PJM. Zacząłem szukać kursów, ale znajdowałem jedynie kursy SJM. Potem od mojej Głuchej internetowej znajomej dostałem informacje o LSPJM i stwierdziłem, że trzeba się zapisać. :) I oto jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz